- Ale o czym ty mówisz? Co pomoże? - dopytywała się Walentynka.
- Przekonasz się. - powiedziała pewnym głosem Eliza.
***
Dom Elizy. Wtorek.
Szczerze mówiąc, to już mam dosyć. Non stop siedzę na komputerze i szukam tego. TEGO czegoś co pozwoli Tynce się wyluzować i zapomnieć o tym pieprzonym zboczeńcu. Powiedziałam jej, że w piątek się coś wydarzy, że gdzieś ją zabiorę. Tak naprawdę to wymyśliłam to, po ty, by dać jej nadzieję. Pokazać, że przejdziemy przez to razem. Dawno nie widziałam na jej twarzy uśmiechu. Mimo tego, że przeprowadziłyśmy w ciągu tego tygodnia już kilkanaście poważnych rozmów i wydawało mi się, że już jest lepiej, obawiam się, że bez pomocy psychologa się nie uda. Ale co tu się dziwić... Oczywiście chce, bardzo chce wymyślić na jutro coś, co zapamięta na długo i zapomni o "tym" wydarzeniu sprzed tygodnia.
***
Dom Walentyny. Środa - popołudnie.
Wiecie jak to jest mieć depilację nóg woskiem i następnego dnia mieć takie jakby kropeczki czerwone na nogach? Jedyną ulgą jest posmarowanie tego kremem. Niestety krem szybko wsiąka i skóra znowu boli. To była taka jakby metafora do tego, co czuję. Czuję się jak nakremowana noga. Ktoś mnie skrzywdził. Dla niego to była sekunda. Coś, co na pewno zapomniał i już nie ma z tym nic wspólnego. Dla mnie, jest to krzywda i rana na całe życie. Taka blizna. Mimo psychicznego wsparcia mojej przyjaciółki, potrzeba mi też innego kontaktu. Chciałbym, żeby rodzice spytali się mnie o co chodzi, żeby dowiedzieli się o tamtych wydarzeniach, żebyśmy przez to razem przeszli. To nie jest dla mnie takie łatwe. Od tygodnia widzę, że Eliza coś kombinuje. Jest dla mnie bardzo miła, po szkole pyta się czy wszystko dobrze i szybko idzie do domu, bo podobno "musi coś pilnego zrobić". Zastanawiam się, co na chwilę obecną, pomogłoby mi. I w tym momencie przez głowę przeszło mi sto tysięcy miejsc, do których mogłabym się udać i troszkę rozluzować. No tak! Miejsce, w które każda kobieta chodzi, gdy dostanie podwyżkę, premię lub gdy jej się nudzi (lub nie nudzi) - Galeria Handlowa. Może to trochę nie w moim stylu, ale lubię modę. Lubie dobierać różne połączenia kolorów, ubrań, dodatków. Lubię chodzić po galerii i wchodzić do drogich sklepów i brać do przymierzalni rzeczy, na które i tak mnie nie stać i wymyślać róźne kreacje. I oczywiście robić im zdjęcia. Może kiedyś wstawię zdjęcie jakiegoś kompletu.
30 minut później
Wysiadłam z tramwaju i przed moimi oczami okazywała się ogromna Galeria Handlowa "Galeria Bałtycka". Prawdopodbnie największe centrum handlowe na Pomorzu.
Wzięłam ze skarbonki trochę oszczędności i postanowiłam się zabawić. Od tygodnia nie jestem na siebie w stanie założyć nic, co ma dekolt lub podkreśla jakąś część mojego ciała. Po prostu się boję. Boję się, by nie powtórzyła się sytuacja z niedzieli. Bym kogoś nie sprowokowała. Ale jak to się mówi : "Lepiej dmuchać na zimne". Gdy przekraczałam drzwi galerii rozejrzałam się wokoło. Wszędzie mnóstwo sklepów, ludzi, tłok, hałas, restauracje. Kasa kasa.. wszędzie chodzi o kasę i jak by tu coś sprzedać. Była akurat godzina szczytu. Galeria była dość zatłoczona, ale w sumie to mi chyba nie przeszkadzało. Zaczęłam od ulubionego sklepu - Stradivarius. Od razu na wejściu poczułam charakterystyczny zapach i usłyszałam głośną muzykę (Typowe dla tego sklepu), trochę się zdziwiłam akurat leciało - I want - One Direction. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Szczery, prawdziwy. Ci chłopacy naprawdę powodowali uśmiech na mojej twarzy. Wzięłam do ręki różowe koraliki (od razu przykuły moją uwagę, bo były bardzo długie), stały na półce przy wejściu i akurat usłyszałam solówkę Harrego:
"Give you this, give you that
Blow a kiss, take it back
If I look inside your brain
I would find lots of things
Clothes, shoes, diamond rings
Stuff that's driving me insane"
Wisiorek wypadł mi z ręki i koraliki rozsypały się po całym sklepie. Tysiące małych różowych kuleczek wędrowało po sklepie. Swoimi drogami, tak jak chciały, nikt im nie kazał iść w prawo czy w lewo. Turlały się, jak chciały. Chciałabym być takim koralikiem. Mogłabym wyjechać i robić co chce. Schyliłam się by pozbierać kulki i chcąc nie chcąc zaczęłam śpiewać razem z Harrym. Ludzie zaczęli się ze mnie śmiać. Panie ekspedientki mierzyły mnie wzrokiem, jak by chciały ponaglić moją pracę. Zebrałam około 15 koralików, ale stwierdziłam, że to bez sensu. Schowałam do kieszeni i poszłam oglądać ciuchy. To wszystko przez Harrego! To od jego głosu dostaję skurczu mięśni i wszystko wypada mi z rąk. Nagle zdałam sobie sprawę, że ani pomoc Elizy, ani zakupy nie poprawiają mi humoru, tak jak głos Harolda. Gdybym mogła stracić dziewictwo z jego głosem - zrobiłabym to od razu.
One Direction - tak, to oni dziś zdecydowanie poprawili mi nastrój.
Zdecydowałam się na czarną marynarkę, rurki kawowe i białą bluzkę.
Ja to chyba robię podświadomie...
One Direction - tak, to oni dziś zdecydowanie poprawili mi nastrój.
Zdecydowałam się na czarną marynarkę, rurki kawowe i białą bluzkę.
Ja to chyba robię podświadomie...
Wychodząc ze sklepu z rękoma zajętymi przez siatki spostrzegłam w oddali pewną osobę. Nie miałam na sobie okularów (ogólnie noszę soczewki, ale skończył mi się płyn) i nie mogłam skojarzyć osoby. Osoba pewnym i zdecydowanym krokiem szła w moją stronę.
Tak... już wiedziałam kto to.
- Heeeej! Co tu robisz? Widzę, że na zakupach się bywało. Chyba długo oszczędzałaś, by kupić 3 siaty ubrań. - wykrzyknął swoim ulubionym podrywacko-zawiadacko-pewniackim tonem Michał - nasz szkolny przystojniaczek.
- Tak, poszłam na zakupy. Muszę się rozerwać. Sam wiesz - dużo sprawdzianów mieliśmy w tym tygodniu. Chyba należy mi się jakiś wypoczynek. - starałam się być miła. Skłamałam.. ale tylko po częsci.
Po prostu nie powiedział wszystkiego, ale to nie jego interes, no nie?
- Hehe, typowe dla was kobiet... Moje eks też zawsze mnie na zakupy wyciągały. Znam ten ból łażenia po sklepach. W ilu już byłaś? - zapytał, jakby chciał usłyszeć, że w wielu. Idiota.. zirytował mnie już przy pierwszym zdaniu.
- Narazie tylko w tym jednym i chyba już wychodzę. Narazie, do jutra! - powiedziałam i się odwróciłam i poszłam.
8 sekund później.
-EEEEJJ! Poczekaj. Jeszcze jedno pytanie. Mówiłaś, że chcesz się rozerwać. W środę za tydzień jest impreza w Copacabanie... Może chcesz się do nas dołączyć? Idziemy dość dużą grupą ze znajomymi. Będzie zajebiście - sam będę DJ-em. - odpowiedział nieśmiało, lekko się zarumieniając.
A w mojej głowie pojawił się oczywiście DJ MALIK DJ MALIK. Hahaha, nie można przy mnie wymawiać słowa "dj". Wracając do tematu hmm.. w sumie miło z jego strony. A może poznam kogoś?
- Wiesz.. to nie taki zły pomysł. Z chęcią się wybiorę. Dogadamy jeszcze w szkole? Albo na facebooku. Teraz na prawdę lecę. Dziękuję za zaproszenie.
- Aaa i możesz wziąć tą swoją przyjaciółkę Elwirę czy jakoś tak.
- Elizę - poprawiłam - zapytam się jej, a teraz lecę. - Pomachałam mu ręką i ruszyłam w stronę wyjścia.
Chłopak mnie zdziwił. Nie powiedział tego jakby chciał mnie przelecieć lub rozebrać wzrokiem. Może to tylko pozory, ale naprawdę wydawało mi się, jak by się przejął tym, że nie wytrzymuję już psychicznie. To dziwne, nie przyzwyczaiłam się do tego zachowania przez chłopaka wobec mnie. A może ktoś jeszcze mnie szanuje?
***
Dom Elizy, Czwartek wieczór.
Po tygodniu bezowocnego szukania miejsca, gdzie mogę zabrać Tynkę - poddałam się. Po prostu wyciągnę ją na spacer. Zwykły spacer nad morze. Weszłam na wieczorny "obchód" na facebook'a i twittera. Na fejsie nic nowego. Na twitterze za to pojawił się dziwny wpis od Milk Shake City :
"Hello guys! Only tomorow there will be a special 1D - lottery. You can win VIP-tickets for One Direction World Tour. More details will be given soon :) "
Mój puls w momencie czytania wynosił : ------------------------------------------ . Zgon na miejscu.
Bez zastanowienia wpisałam w google "Oferta Last Minute bilety Londyn".
Wyskoczyło 15 kart. Wybór miałam. Szybko chwyciłam za telefon, podekscytowana i mieszająca palce i klawisze wpisałam numer Walentyny. Po dwóch sygnałach odebrała:
-Halo?
-Tynka?! PAKUJ SIĘ!
-Co? O czym Ty mówisz?
- JUTRO IDZIESZ DO MNIE NA NOC. POINFORMUJ RODZICÓW.
***
Dość długi rozdział dziś. Sorry, że długo nie dodawałam, ale ciężko mi się dodaje w ciągu tygodnia, zwłaszcza, że skończyły mi się ferię :(
Co do notki, uważam, że wyszła mi całkiem fajnie. Po wielu godzinach zastanowień i przemyśleń komentarzy dotyczących stylu mojego pisania, troszkę go zmieniłam. Nie wiem czy odczuliście. Starałam się bardziej okazywać emocje. Aczkolwiek nie było łatwo.
*jutro ogarnę problemy z czcionką, bo dziś mnie już szlag trafia :D
dodawajcie się do obserwowany po prawej stronie i będziecie informowani o nowych rozdziałach :)
Mam nadzieję, że miło się czytało.
Dziękuję za prawie 8400 wejść :)
Paa dziubaski liczę na komentarze <3