czwartek, 5 kwietnia 2012

#8 Give me vodka now!

W poprzednim rozdziale:
Samolot wystartował po niecałych 7 minutach. Był to ogromny hałas. Uszy mi się zatykały, a głowa pękała z bólu. Gdy już się mniej więcej ustabilizowałyśmy, zaczęłyśmy się rozglądać, kto siedzi wokół nas. Nagle Eliza powiedziała:
- EJ TY ! Tynka! Patrz do przodu! Bardziej po prawej stronie, tych dwóch chłopaków!
- Jakich chłopaków? Kurde... Nie widzę.
- NO TYCH TAKICH! JEDEN BLONDYN, AAA W KOSZULĘ W KRATKĘ , A DRUGI CIEMNE "WYSOKIE" WŁOSY. HAHAH!
- O matko matko.. Zupełnie jak ...

                   *** 

Dziewczyna nie zdążyła dokończyć zdania, bo w ich uszach pojawił się komunikat. 
" Proszę założyć maski i zapiąć się, znajdujemy się w niebezpiecznej strefie"

" Please put your masks on, and fasten your seatbelts, we are in dangerous zone"
Nagle samolot zaczął wibrować. Lekkie wibracje z sekundy na sekundy zaczęły się wzmacniać. Dzieci zaczęły płakać, a dorośli je uspokajać. Ktoś zemdlał. Ktoś wymiotował. Stuardessy nerwowo chodziły w tą i z powrotem i wszystkich uspakajały. To powodowało, że na statku panowała jeszcze bardziej napięta atmosfera. Samolot zaczął powoli wędrować w kierunku ziemi...

                                            ***

 -Boże święty Eliza! Ja nie chce umierać....... prosze proszę... Niech nic się tylko złego nie wydarzy... - lamentowała Walentyna.
-Boże wysłuchaj nA-a-A-s! - modliła się Eliza, lecz każde jej wypowiedziane słowo wypływało z jej ust z trudnością, ponieważ samolot trząsł się i wpadł w ogromne turbulencje.
W głośnikach ludzie słyszeli spokojny głos stuardessy, która starała się zachować powagę
 uspakając pasażerów.  . Każdy głupi słyszał po jej tonie głosu, że nawet ona się boi,a jak tego nie wyczuł, to wystarczyło spojrzeć przez okno i zobaczyć z jaką ogromną prędkością spadają.
- WALENTYNA! Ja widzę ziemię coraz bliżej! MY SPADAMY!!!! KURWA NIEEEE!! - krzyczała dziewczyna z płaczem.
Dziewczynom bardzo trudno było się komunikować, ponieważ przeszkadzały im maski, i mocno przylegające pasy.
-Eliza! CZY TY WIDZISZ TO SAMO CO JA? DWA SIEDZENIA PRZED NAMI, STARSI LUDZIE, ONI MAJĄ WÓDKĘ? WIDZISZ? PROSZĘ CIE POWIEDZ, ŻE TO WIDZISZ!!
- Boże jaką znowu wódkę!? O CZYM TY MÓWISZ..? AAAA.. FAKTYCZNIE! PO CO CI WÓDKA? 
- Nie pytaj tylko rozepinij pasy i idź po nią.
Eliza, ponieważ siedziała z brzegu i łatwiej jej było się rozpiąć, zrobiła to, wstała i już widziała biegnącą stuardesse, wymachującą rękami że ma siadać. Eliza jednak zahaczając nogami o walizkę leżacą na podłodze nieznacznie się przewróciła. Po porażce wstała i wyszarpnęła z uchwytu na soki, butelkę wódki od starszych państwa. Całe szczęście starsi państwo nie zauważyli tego, ponieważ mieli zamknięte oczy, a w ręku trzymali różaniec. 
Eliza wróciła na swoje miejsce i podała butelkę przyjaciółce i zapięła się.
- Masz zamiar to wypić teraz?! - spytała Eliza.
- TAK KURWA! BĘDZIE NAM ŁATWIEJ.. NAWET NIE WIEMY KIEDY UMRZEMY - szlochała Tynka.
- BOŻE TO KONIEC... DAJ MI JĄ SZYBKO.
Dziewczyna ciurkiem wypiła pół butelki Jacka-Danielsa i podała ją przyjaciółce. Obie zwymiotowały po niecałych 30 sekundach. Ziemia była coraz bliżej.
Dziewczyny złapały się za ręce i mocno ściskały. 
- Kocham cię. Pamiętaj o tym. - powiedziała Walentyna
- Ja ciebie też. Już na zawsze razem. - odrzekła Eliza.

PRZED ICH OCZAMI ZAPADŁA CIEMNOŚĆ.






                                                                          ***
                
Gdzieś w Niemczech.
- Ykhyhyhy Tynka? Tynka? Jesteś tu?- spytała pół przez kaszel pół przez płacz Eliza.
- Raczej tak..My żyjemy? Czemu stoimy? To już jest niebo? O kurwa.. gładko poszło.. A gdzie sąd ostateczny?- Tynka poklepała się po biuście i 4 razy uszczypnęła. 
- Jezu. My żyjemy... TY TO ROZUMIESZ?! 
- Hahah! Boże już myślałam, że to będzie koniec. Źe to będzie totalny koniec... Wiedziałam, po prostu WIEDZIAŁAM, ŻE RAZEM NAM SIĘ UDA. Bóg nas posłuchał !!
- Taaaak zdecydowanie. -odrzekła Eliza. Wyjrzała przez okno, jednak nie mogła się połapać gdzie są. Drzewa? Gdzieś w oddali pożar? I długa droga przed nimi. To lotnisko? Nie wiedziała. Równie z jej domysłami w głośnikach usłyszała głos mężczyzny:

"Witam. Tu pilot tego statku. Chciałem wam ogłosić, że samolot mimo porażki, czyli uszkodzenia 2. komory silnika, wylądował bezpiecznie, ale awaryjnie w wiosce Schmeckig we wschodnich Niemczech. Lot zostanie wznowiony za około 15 minut. Przepraszamy za komplikacje i prosimy o pozostanie na miejscach"
Dziewczyny w tym samym momencie się na siebie spojrzały i szeroko uśmiechnęły. Nie wiedziały, ale między nimi jakby jeszcze bardziej zacieśniła się więź. Jakby to wydarzenia sprawiło, że jeszcze bardziej się pokochały.
Z nadmiaru emocji, bez słów... Pocałowały się. Tak prawdziwie po francusku. Nie wiedziały, czy to zniszczy ich relację, czy nie. Po prostu poczuły tą więź. Mocną więź i pożądanie. Chęć rozładowania emocji.

                                 

- Oh, I hope we don't disturb you..... - powiedział męski głos dochodzący z nad góry.
Dziewczyny oderwały od siebie usta i ledwo wydusiły z siebie słowo:
- Co co co ? BOŻE !! AAAAA TYNKA TO JEST OFISHFOINDOIFAS !? AAAAAAA !!! No no no you won't disturb us! We were just... ermm... checking if our breaths are fresh... - wyplątała się z zakłopotania i niezręcznej sytuacji Eliza.
- Ehmm okey.. We like when girls are kissing. Nevermind... We just wanna ask you... If you are alright? - zapytał blondyn w koszuli w kratę.
- JEZU O ŻESZ W MORDĘ! ELIZA ONI DO NAS MÓWIĄ CZY TO KURWA SEN!!!!!!
- Ehmm excuse me? What you are saying? We don't understand you. Slower and maybe in english please lol. - uśmiechnął się zawiadacko i przerażająco seksownie brunet. - Yes yes yes.. of course. Kurwa mój angielski nie jest zbyt dobry, ale kit. Ermm.. yes we are fine. We drunk some alcohol before flight, so you know... It was easier to stand accident and emergency landing :D
- Hahah yess of course :D good idea! So what's your name gurls? - spytał blondyn.
Dziewczyny były tak rozstrzęsione i podekscytowane, że nie wierzyły własnym oczom. Wiedziały, kto przed nimi stoi i kto ich przyłapał na całowaniu się.
- I am Eliza, and here is my best friend Walentyna. And you? Where is the rest of the boys?- spytała Eliza
- The rest of the boys? Which boys? I am Stevan, and my friend is Josh. Nice to meet you.
- CO KURWA? JAKI ZNOWU STEFAN? Co on pieprzy? Ja sie pytam gdzie jest Harry kurwa. Hahaha good joke boys. But i'm asking where is Harry, Liam and Louis? Are there in London or where?

- What? I don't even know who is Harry? Omg.. You are crazy. And it's starting to be strange. We don't know these boys, right? 
- Co to ma być?! ELIZA CZY TY TO SŁYSZYSZ? O kurwa.. to nie oni? jezu oni są kopiami! Ja chce zobaczyć ich paszporty, to muszą być oni, to jakiś wkręt? Powiedz, że to oni... Boys, can you show us your passports? Please.. - uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam..
- Ermm you don't believe us? Yeah sure. Here is it. - Blondyn podał mi dokument, otwierałam go z zapartym tchem,  wierząc, że stoi przede mną najwspanialszy, przecudowny Niall Horan. Tak ! Znalzłam, szukając miejsca imienia i nazwiska, nagle poczułam, że startujemy. Ouuuu.... Zrobiło mi się niedobrze. 


- BLUUUUUUUUUUEEEEEEEEEEEEEEHHHHHH! - Walentyna zwymiotowała na paszport chłopaka.


- OH MY FUCKING GASHHH  my passport ...... BLEEEH! GIVE ME THIS! Or maybe... don't! - odpowiedział zmieszany blondyn. 
- Jezu tak mi wstyd... A nawet nie wiem, jak mu to powiedzieć! I wkońcu nie wiem jak on ma na imie. Czy to jest NIALL czy nie! Eliza.. błagam Cie sprawdź to.
Eliza wyciągnęła chusteczkę z kieszeni i z obrzydzeniem wytarła jako tako paszport chłopaka. Było wyraźnie napisane " Stevenson Malin".
- FUCK TYNKA. TO NIE ONI. HAHAHHAHAHAH. :D - wybuchnęła śmiechem i zalała się czerwonością.
- JAK MOGŁYŚMY ICH TAK POMYLIĆ.. BOŻE TO JAK KOPIE :d HAHAH Omg boys.. sorry for this. Where are you from? And why are you coming to London? We thought you are somebody else.. - wkońcu po angielsku odezwała się dziewczyna.
Chłopacy podpierając fotele, z góry patrzyli na dziewczyny i mieli zdziwione miny. Czegoś takiego jeszcze nie wiedzieli..
- Ohh okey.. You are drunk. We understand. We are from London. We live there, but we were at short trip in Poland. Nice country..
- Hahaha veeery nice. For us is fucking Narnia :(
- Ohh don't be sad. So now, we are going to our seats. Bye girlss - pożegnał się brunet przypominający Zayn'a i odeszli.
- Jestem w szoku. A ty?- spytałam Elizy.
- Taaaaaaaak ja też. Dzięki temu, że się upiłyśmy nie pamiętałyśmy momentu lądowania awaryjnego... ale za to pomyliłyśmy zwykłych kolesi z chłopakami z One Direction :D Tego już za wiele... Może prześpijmy się? Musimy trochę wytrzeźwieć do momentu lądowania. Mamy jeszcze jakąś godzinę drogi.
- Dobry plan. - zaakceptowała Eliza i zamknęła oczy.

Dziewczyny przeniosły się w krainę snu. Śnił im się Londyn, pocałunek, wypadek, przystojni brytyjczycy z pokładu... no i oczywiście One Direction. Ich słodki sen przerwał głos stuardessy 

"Dziękujemy za lot naszym samolotem. Prosimy o opuszczenie samolotu i zabranie swoich bagaży podręcznych."

Dziewczyny tak naprawdę obudziły się już doszczętnie, dopiero w momencie oklasków dla pilota. 
-EJ, Tynka! Jesteśmy na miejscu! ROZUMIESZ TO ?! JESTEŚMY W LONDYNIE!
- Coo? Czekaj czekaj... To to nie był sen? Czy to możliwe, że tak dużo nas dziś spotkało? Może jeszcze powiedz, że ci chłopacy przez nas poznani, to też sen.
- Hahaha, nieeee... Właśnie wysiadają.. BIEGNIJMY ZA NIMI!
Dziewczyny energicznie wstały, wzięły swoje torby, przeczesały palcami włosy i wybiegły z samolotu.
- HIIIII HIII STEVEN, JOSH!! WAAAAAAAAIIIIIITTTT!!!!!! PLEAAAAAAASSSSSSSSSSSSSSEEEEEEE!!! - krzyczały w podnieceniu dziewczyny. Biegły i machały rękami za nimi, nie zważyły nawet na fakt, że lał ogromny deszcz. Chłopacy odwrócili się i przystanęli. Kiedy dziewczyny podbiegły do nich spytały:
- Hiii we want to tell you one more time - sorry! Sorry for us.. We were so drunk and we didn't want to make so bad impression on you..- wytłumaczyła się Eliza.
- OKEY OKEY.! We really understand! So where are you going now? - spytał blondyn cholernie podobny do Niall'a.
- Errmm.. we want to go the the middle of the London. To one place.... - mówiła Eliza spoglądając na Tynkę, która widziała, że Eliza realizuje swój niecny plan.
- Okey.. but WHERE? - dopytywał się "Zayn"
- To the 'Milkshake City'. You know where it is? - spytała Eliza robiąc się czerwona, i obserwują uśmiech pojawiający się na twarzy Tynki"
- Hahah of course we know! Come with us :) - powiedział zawiadacko blondyn. Wraz z upływającym z krwi alkoholem, dziewczyny skapnęły się, że chłopacy nie byli aż tak przystojni, jak im się wydawało w samolocie. Ruszyli 4 osobową grupką przed siebie. Wsiadli w autobus, który odjeżdżał tuż spod lotniska i pojechali. Pojechali do nieznanego świata. Dziewczyny wiedziały, że wydarzy się coś niesamowitego, że poznają kogoś wyjątkowego. 

Czy to wydarzy się dziś, okaże się później.

                                                       ***


Heeeeeelllo! Mega mi przykro, że tak rzadko dodaję, ale wiecie jak to jest przed egzaminami. Obiecuję poprawę po testach. Pomysłów jest dużo. Fabułę mam. Nie usłyszecie ode mnie tekstu w stylu "nie mam pomysłów na rozdział", bo pomysły u mnie w głowie zawsze są. Jedyne co usłyszycie to "dodam rozdział, jak będę miała czas" :) 
Mam nadzieję, że się podoba rozdział (: 
Taka tam mała reklama :D Nagrałam cover do piosenki "Jar of hearts", obejrzyjcie sobie w wolnej chwilii i oceńcie :)  


Macie pytania? Zgadujcie jak historia się potoczy dalej :) Chcę widzieć 30 komentarzy <3!!!